poniedziałek, 14 lipca 2014

Full clearance, yeah

Cześć, cześć!

Nareszcie wyszło słońce i znów mogłam wcisnąć się w letnią sukienkę, tyle radości. Ostatnie dnie były bowiem szare, deszczowe i ze wszech miar przygnębiające, ale o tym potem.

Na początku chcę powiedzieć, iż zostałam nominowana przez Julkę (KLIK!) do Liebster Blog Award. Nie będę tłumaczyła Wam, czym to dokładnie jest. Jeśli chcecie się dowiedzieć, odsyłam Was na bloga Julki, gdyż ona najlepiej to wyjaśniła.
Na ogół nie biorę udziału w tego typu akcjach, aczkolwiek postanowiłam zrobić wyjątek i odpowiedzieć na pytania zadane mi w ramach LBA. To dlatego, iż wiecie o mnie jeszcze dość niewiele, a dzięki temu będziecie mogli wyrobić sobie dokładniejszy obraz mojej osoby. Także zaczynamy!




Pytanie I: Jakie są według Ciebie 3 najważniejsze cechy u płci przeciwnej?

Ciężko jest mi wymienić tylko trzy, naprawdę. Pierwsze na myśl nasuwają się chyba inteligencja, wierność i szczerość.

Pytanie II: Co wolisz - Snickers czy Mars?

Nie przepadam jakoś specjalnie ani za jednym, ani za drugim, gdyż najchętniej sięgam po Kinder Bueno i 3BiT'y. Jeśli jednak miałabym wybierać, niech będzie Snickers.

Pytanie III: Otwórz najbliżej leżącą książkę na stronie 42. Jakie jest pierwsze zdanie?

Roześmiałam się, gdy przeczytałam ów zdanie. 
"Pod samym dachem otworzyło się okno i jakaś kobieta wychyliła przez nie obfity biust." - z serii Saga o Ludziach Lodu, tom 37 "Miasto strachu", autorstwa Margit Sandemo. Polecam ową sagę każdemu, kto lubi klimaty fantasy.

Pytanie IV: Jak nazwiesz swoje przyszłe dzieci?

Jak na razie, nie myślę kompletnie o dzieciach. Nawet nie wiem czy chciałabym je mieć i czuję, że mój instynkt macierzyński pojawi się dopiero potem. Aczkolwiek wraz z moim chłopakiem uwielbiamy imiona Blanka, Nadia, Kacperek, Gabriel. 

Pytanie V: Jak reagujesz na komplementy?

Bardzo często podchodzę do nich sceptycznie i z dozą niedowierzania, gdyż przeważnie nie wierzę w komplementy odnośnie mnie. Być może ma na to wpływ fakt, iż nie mam specjalnie wygórowanej samooceny.

Pytanie VI: Jesteś pewna siebie czy nieśmiała?

W moim przypadku to dość zabawne, ponieważ jestem śmiała i nie mam problemów na przykład z nawiązaniem nowej znajomości czy zaczepieniem na ulicy obcego człowieka, a zarazem nie grzeszę pewnością siebie. Znów wracamy tu do kwestii mojej kulejącej samooceny.

Pytanie VII: Dlaczego założyłaś bloga?

Szczerze? Nie wiem. Początkowo byłam pewna, iż z nudów, ale chyba nie do końca, zresztą tłumaczyłam to już w poprzednim poście. Na blogu mogę się wygadać, wyrzucić z głowy część myśli i po prostu być sobą. Nie zależy mi na tym, by zdobyć rzeszę odbiorców, więc nie bawię się w żadne wzajemne obserwacje czy coś w tym guście. Jeśli komuś spodobają się moje wypociny, bardzo się cieszę. Jeśli nie, trudno, bowiem nie dla "wybijania się" powstał blog.

Pytanie VIII: W jakich sklepach najczęściej robisz zakupy?

W kwestii typowo ubraniowej, uwielbiam H&M, Reserved i Takko, a także targowisko w Białymstoku. Ewentualnie ebay, allegro. Jeśli chodzi o buty, najchętniej Deichmann i CCC. Co do kosmetyków, przeważnie zaopatrzam się w nie w Rossmannie, drogeriach Natura i SuperPharmie.

Pytanie IX: Pierwsza rzecz, którą robisz po przebudzeniu się?

Zawsze w pierwszej kolejności wyciągam na oślep dłoń do tyłu, by chwycić nią telefon, po czym sprawdzam która jest godzina tudzież wyłączam dzwoniący budzik.

Pytanie X: Wolisz dzwonić czy wysyłać sms'y?

Sms'y. Zawsze i wszędzie, uwielbiam je wysyłać, nawet jeśli nie mam ku temu żadnego sensownego powodu. Od zawsze pewniej się czułam pisząc z ludźmi niż z nimi rozmawiając. 

Pytanie XI: Jak wyglądał Twój pierwszy pocałunek i czy w ogóle taki miałaś?

Miałam, oczywiście. 
Pierwszego pocałunku się nie zapomina, a mój był szczególnie wyjątkowy, z rodzaju tych bardziej romantycznych. W środku nocy, na tarasie zawieszonym prawie trzy metry nad ziemią, pod rozgwieżdżonym niebem. Ponadto z kimś bardzo dla mnie ważnym, choć teraz drogi moje i ów osóbki się rozeszły.


Co do Liebster Blog Award - to by było na tyle. Dziękuję Julce za nominację, aczkolwiek ja sama nie nominuję nikogo. Wybaczcie, iż tak się rozpisałam, lecz nie chciałam odpowiadać lekceważąco, na odwal, dwoma słowami.

Teraz przejdę do tego, co u mnie nowego.
Właściwie nie ma tego zbyt wiele. Tak jak wcześniej, większość czasu wolnego spędzam z chłopakiem i ze znajomymi. Raz byłam nad rzeką, woda jest cudowna. Już nie mogę doczekać się 5 sierpnia, gdyż wtedy jadę na mazury wraz z moim Michałem i rodzinką. Będzie świetnie. A po drodze jeszcze moje urodziny. 29 lipca. Niezbyt lubię ten dzień i zazwyczaj nie obchodziłam go w jakiś szczególnie huczny sposób, jednak w tym roku postanowiłam zaprosić parę osób i zorganizować skromne ognisko. Uwielbiam ogniska, mają cudowny klimat.

Poza tym, znów oglądam sobie "Another". Kocham to anime ponad życie. 
Niedawno trafiłam również na tytuł "Jigoku Shoujo". Ponoć całkiem niezłe, ma dobre oceny i pozytywne komentarze. Horror. Muszę obejrzeć.

Żegnam się teraz z Wami, zostawiając na pożegnanie piosenkę. Proszę też, byście koniecznie napisali mi co u Was i jak minęły Wam pierwsze dwa tygodnie wakacji. Macie jakieś plany na resztę lata?

Buziaki.


niedziela, 6 lipca 2014

Damn, too hot

Cześć robaczki.

Dziś jest tak gorąco, że nie mogę zebrać myśli i sformułować żadnego sensownego zdania, więc może niepotrzebnie biorę się za tworzenie nowego posta, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Czymś muszę się zająć, bo mam jakiś marny humor, huh.

Na początek powiem, iż dostałam się do VIII LO w Białymstoku, profil prawniczo-społeczny. Cieszę się z ów faktu, aczkolwiek wiem, że humaniści mają przerąbane i nawet jeśli skończę studia, najpewniej wyląduję na kasie w Biedronce czy Tesco. Czemu nie urodziłam się ścisłowcem? Fizyka i matematyka to dla mnie czarna magia, już nauka języka japońskiego przychodzi mi z większym powodzeniem.


Ostatnio jestem dość zabiegana. Większość zeszłego tygodnia spędziłam w mieście, bo musiałam załatwić kilka spraw związanych z rekrutacją do szkoły średniej, dowieźć wszystkie dokumenty. Odwiedziłam również koleżankę mieszkającą w innej miejscowości, nocowałam u przyjaciółki, wychodziłam z chłopakiem. Dziś mam dzień odpoczynku, toteż leniuchuję w domu, czekając na przyjście Michała. Poćwiczyłabym trochę z panią Chodakowską, ale chyba nie starczy mi na to sił, zatem spróbuję zrobić to wieczorem.


Powyższa piosenka jest tą, której słucham podczas ćwiczeń i która niesamowicie motywuje do walki z samym sobą, pomaga w dążeniu do celu i pokazuje, iż warto uwierzyć w siebie. Posłuchajcie, ma wspaniały przekaz.

"Standing in the Hall of Fame
And the world's gonna know your name
Cause you burn with the brightest flame
And the world's gonna know your name
And you'll be on the walls of the Hall of Fame."

W komentarzach pod poprzednim wpisem ktoś napisał coś, co bardzo dało mi do myślenia. Mianowicie, że nie potrzebuję tego bloga. Zastanawiałam się nad tym długo i doszłam do wniosku, iż to nieprawda. Potrzebuję go. Moje blogi zawsze podnosiły mnie na duchu, bo mogłam się na nich wygadać i oczyścić myśli, duszę. Nie byłoby tak, gdyby powstawały wyłącznie z nudów, toteż przy zakładaniu ich musiało kierować mną coś jeszcze. Dlatego też dalej będę pisać, bez względu na to czy znajdę odbiorców. 

Kończę na dziś, bowiem, jak już wspominałam, mam dość marny humor. Chyba zaraz pójdę do kuchni i zrobię sobie mrożoną kawę. Lekki zastrzyk kofeiny w ciągu dnia na pewno postawi mnie na nogi i odegna senność, ponadto nieco się ochłodzę. 

Buziaczki, do napisania.

wtorek, 1 lipca 2014

Summertime sadness

Miałam już dużo blogów. Serio. Całą masę. Na blogspocie, pingerze, niegdyś jeszcze na onecie i innych portalach. Nigdy jednak na żadnym z nich nie wytrzymałam szczególnie długo, gdyż nudziły mi się w oka mgnieniu.
Podobnie miałam z askiem. Założę tam konto, poodpowiadam na pytania, nazbieram sporo obserwatorów, którzy z jakiegoś powodu chcą czytać moje marne odpowiedzi i przykrzy mi się logowanie tam. Bo tak. I tyle.

Nie wiem zatem po co mi kolejny blog. Chyba dla zabicia nudy.




Gdy napisałam powyższe zdanie, zaczęłam zastanawiać się - jakiej nudy? Nie nudzi mi się. Może jeszcze nie czuję w pełni wakacji, bo pogoda postanowiła zrobić ewentualnym plażowiczom na przekór, aczkolwiek jest fajnie. Całe dnie spędzam z chłopakiem lub ze znajomymi, a noce w namiętnych objęciach mojej kołderki. Jak mówiłam, jest fajnie. Czekam na sierpień. Bo mazury. Bo będzie jeszcze fajniej. Mru.




Przypomniało mi się teraz, że zanim do sierpnia, czekam na 3 lipca. Mają bowiem wówczas ogłosić, kto został przyjęty do liceów. Obym się dostała, błagam. To już pojutrze. Boję się tak trochę. No i dręczą mnie natrętne myśli odnośnie tego czy polubię swoją przyszłą klasę, nauczycieli, nowe otoczenie. 

Odrobinę ten post nieskładny, ale pierwsza notka to lipna notka. Zresztą nie wiem do końca o czym Wam tu truć. Tak. Mleczna czekolada z toffi woła mnie z wnętrza mojej torebki. Chyba idę się nią zaopiekować, wciąż katując piosenkę, którą macie powyżej. Buziaki.


"Bo kiedy nie ma Ciebie, niewiele istnieje
Wiem, że tak trzeba, ale kurwa oszaleję teraz
Czarne jak heban pierdolone orchidee
I biała gleba, muszę je pozbierać."